wtorek, 30 sierpnia 2011





Chcę zacząć od nowa.
Od lepszego jutra.
Ale jest tyle niedokończonych spraw.
Niezamkniętych drzwi, niespalonych mostów, pootwieranych okien.

czwartek, 25 sierpnia 2011

piątek, 12 sierpnia 2011

l-o-v-e s.uck.s


Jest mi źle.
Trzęsę się i słucham In For The Kill po raz milionowy.
Nie chcę...znowu.

środa, 3 sierpnia 2011

Scene finale.


Nie mogę po prostu zawiesić tego bloga.
Tylko tutaj szczerze opisuję...wypisuję swoje myśli.
Spisuję swoje życie.
To trochę zabawne, prawda, sir?




Przesłuchuję po raz setny soundtrack jeziora łabędziego.
To wywołuje u mnie miliony wspomnień. Narkotyczna muzyka. Prawdziwe arcydzieło.
Niedawne wspomnienia, które już nie wrócą.
Oby.
Nie chcę przechodzić wszystkiego od nowa.
A jednak poświęciłbym swoje cierpienie by znów uratować to co nas łączyło.
Ratuję się tylko strzępkami tego co pozostało.
Strzępki deski ratunku.
Ostatnie ocalenie.
Nie tego chciałem, a tylko to mi daliście.
Teraźniejszość.

To nie wróci, prawda?
Wszyscy mnie zawsze oszukiwaliście. Wiedzieliście, że możecie to mydliliście mi oczy, lecz gdy dowiadywałem się prawdy wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Tak jak teraz tylko w skróconej wersji.
Bo ja zawsze wybaczam. Nie dziś, nie jutro, może za miesiąc.
Może już nie wybaczę nigdy, bo za łatwo zapominam kim jestem.
I się gubię.
Nie pamiętam kim byłem wczoraj, czemu tyle rzeczy jest zniszczonych,
czemu telefon jest w szafce.
Nie pamiętam jak mam na imię, więc zapisuję je sobie na ręce,
jakie jest moje motto życiowe.
Nie pamiętam jak to jest kochać, więc udaję, że kocham,
czy palę czy nie.
Może jestem narkomanem?
Ja nie pamiętam.
Zapomniałem tyle rzeczy.
I zapominam.
Nieustannie.
Ta, ta, ta ta ta taa, ta taa, ta ta ta ta ta taa-aa.
Mmm, mm, mmmmmm...
Stały rytm.
Monotonia.
Całkiem niedawno na to narzekałem, ktoś pamięta?
A to nie było to.
To nigdy nie było normalne, ale dla mnie wydawało się dobre.
Tak bardzo chciałem się bronić przed sobą.
Ja jestem powodem swoich zmartwień.
Groteskowych zmian.
Szarpaniny emocji.

Odkryłem nowe lekarstwo.
Nie wiem ile podziała, mam nadzieję, że długo.
Choć szczerze wszystkich nienawidzę, to tym lekarstwem są ludzie.
Przy nich zapominam jak bardzo mi ze wszystkim ciężko.
* * *
Przepraszam was, że nigdy mi nic nie wychodzi. 
Moje relacje między człowiekiem, a człowiekiem są przetarte. 
Wybaczcie, że jestem już tą kartką, która kiedyś była biała, dziś nie zmieścisz jednego słowa, pisanego atramentem. 
To moja wina, wasze złe wspomnienia, to ja, ale mi też było ciężko.
Kiedyś można było to naprawić. 
Lepiej było zostawić tak jak jest.


To dało się zniszczyć.
Krok po kroku.
Wykonałem dokładny plan.
I zrównałem z ziemią.
...


Nie nauczyłem się, że z dachów się nie skacze.
W sumie nic mi się nie stało.
Teraz większość ostatnich dni wakacji spędzę w łóżku, bez wstawania, brr.

PS: Tak jak obiecałem. Pewnego dnia zniknę. Na zawsze. Jeszcze tylko trochę muszę przeczekać.

wtorek, 2 sierpnia 2011

We Are Not In Wonderland Anymore.



-Sprytnie zamykasz okno mojej rzeczywistości.
 Razem zawsze wchodzimy w coś co jest złe. Dobrze to wiesz, prawda?
 I nie wstydzę się tego, że jesteśmy inni.
 Może i coś nas łączy...
 Fajnie, że już jesteś. To dobrze, że znalazłem się gdzieś tam w Twoim świecie.
 Niegdyś naszym.
 -Pamiętasz, prawda?



-Nie.

-To był nasz mały Wonderland, nie pamiętasz? Przecież...Przecież to ty. To wszystko ty, czemu to ukrywasz, wiem, że to dobrze pamiętasz! Wspomnienia nie znikają tak po prostu z głowy. Nie wycofuj się.

-Nie potrafię.

-Ze mną już okej. Jak z Tobą. Możemy znowu zacząć od nowa. Możemy, ja to wiem, ja obiecuję.

-Komu? Nie mnie. Nie obiecuj nic, bo Twoje obietnice są błahe.
 Miałeś to wszystko zniszczyć.
 Miałeś to zrujnować zanim one Cię dopadną..

-Wszystko zrobiłem. Uwierz mi. Nic z tego nie zostało.

-Wspomnienia nie znikają tak po prostu z głowy, tak powiedziałeś, prawda? Nie mam już na Ciebie siły..
 Potrzebujesz pomocy, tym razem nie mojej.

-Przecież mnie tak nie zostawisz...

-Zostawię.

-Przecież nie zrobisz tego teraz. Jestem niczym,a ty nadajesz mi to coś.

-Co?

-To coś co mnie trzyma przy życiu...jeszcze. Zostań proszę, parę dni, daj mi sie pozbierać.

Podniosłem papierosa. To nie było to czego chciałem.
Zaciągnąłem się. Wszystko zepsułem.
I wypuściłem dym. Nikt nie lubi świrów.



Jeden z gorszych wieczorów ever.
Muszę się chyba położyć. Jutro kolejne zdjęcia.