sobota, 25 czerwca 2011

Yup Rly.

[*]
MJ.

piątek, 24 czerwca 2011

Rly?


Jeszcze żyję. 
Odcięto mi internet, u taty też z nim kiepsko. Jedynie w pracy jakoś mogę się podłączyć. 
Jest mi szczęśliwie i błogo, a codziennie widzę człowieki. 
Lepiej,

czwartek, 16 czerwca 2011

Reality sucks.


Wyjdziesz ze swojej głowy i rzeczywistość pierdolnie Ci w twarz z liścia.

Blush!

W y m i ociny. za m iast. mó z gu.
Nie. Poddaj. Się.
żywyczymartwy?
wolaczystośćprzekonanie.
sentymentksiążkiwinoświczkiświatłoksiężycnocgwiazdy.
nie krzycz.

wtorek, 14 czerwca 2011

Mad.


Moja złość ogranicza się teraz tylko do mojego pokoju.
Stąd nie ma powrotu. Stąd ona nie wypłynie. Nie wypłynie ona z pomiędzy ram okiennych, z resztek niedomalowanych futryn drzwi, spod sprężynowego przeblakłego łóżka.
 Ja ją duszę w sobie. Rozdziera mnie od środka, ale nie potrafi się przedrzeć. Jestem silny.
 Musze w to wierzyć. Tylko niekiedy wypełznie na zewnątrz, moimi martwymi wargami, czerwonymi oczami, lub zimnym nosem. Wtedy jest już za późno.
 Atakuje ona wszystko, jak stado hien, które wygłodniałe czekały tygodniami na afrykańskie antylopy. Lubię ją. Pomaga mi, tylko szkoda, że nie rozmawia ona ze mną, nie pyta się mnie o zdanie, czy chcę, czy nie.
Ona jest jak kot, robi co chce, i kiedy chce. Tak ją lubię, że aż nienawidzę.
Ale to nie ja jestem zły. To świat.
-ukradzione.

|***|
Przecież jest wszystko okej. 
Przecież jem.
Przecież moje ciało nie ma ran.
Przecież nie jestem inteligentny.
Przecież nie pojmuję wszystkiego.
Przecież nie mam uczuć.
Przecież nie potrafię kochać.
Przecież dobrze siebie znam.
Przecież nie muszę brać leków.
Przecież w nocy śpię.
Przecież nie czytam wierszy.
Przecież nie utożsamiam się z bohaterami książek.
Przecież nie palę.
Przecież nie piję.
Przecież nie biorę narkotyków.
Przecież nie mam przyjaciół.
Przecież nie szukam zbrodni w sobie samym.
Przecież rodzina mnie zostawiła.
Przecież nie mam bloga.
Przecież nie mam znajomych.
Przecież chodzę do szkoły.
Przecież jestem taki zabawny.
Przecież wszyscy mnie lubią.
Przecież nie jestem samotny.
Przeciwieństwa.

Don't stop.


Spokojnie. Jeszcze żyję.

sobota, 11 czerwca 2011

Never cry for the one who don't deserve ur tears.


Gdzie jest Twój umysł?
Gdzie się podziewa jak myśli wyrywają Tobie części duszy. I szepty zabijają Cię od środka. Przeganiają papierosowy dym płynący w krwi. Rozdzierają serce. I nie znajdujesz tych, którzy je wypowiadają.
Uciekasz od tego..
Ale nie dasz rady.
Uciekasz od siebie. 
I to wszystko przestaje mieć sens. 
Zapadasz się sobie.
 Ile razy już to robiłeś?
 Znajome uczucie. Nigdy nie uderzyłeś o ziemię. Wiele razy czułeś w ustach smak dna, lecz nigdy nie wstałeś i nie rozejrzałeś się. 
Jeśli pod stopami masz dno to jednak na czymś stoisz. 
Nigdy się z tym nie oswoiłeś. To nie Twoje miejsce, tu nie zaznasz szczęścia.
Ale...To Twoje przeznaczenie. 
Żołnierzyku z wosku. Niedokończona układanko. Pieprzony idealisto. Marny pozerze. 
Intelektualnie idealny, psychicznie obolały.
Idealny samobójca.
Masochisto!

Gdzie jest Twoje miejsce?
Kim będzie ta osoba, która Ci je wskaże? 
Kim jeśli toniesz w swoistej samotności, a sam nie dasz rady?

piątek, 10 czerwca 2011

Biatches!


Nie było mnie, tu, t, r, o , c, h, ę.
Ough. Totalne degustacja tym co dzieje się całkiem obok mnie, a ja nie mam jak sobie z tym poradzić. 
Denerwuje mnie to.
Ogólnie cały smutek i załamania nerwowe, obszarpywanie sobie psychiki zmieniły się w złość.
Może to chwilowe.
Pewnie, zdecydowanie, tak.
Po ostatnim ataku sam nie jestem pewien. Czy mogę wgl sobie zaufać. I na ile mogę to zrobić. 
Zaufanie.

wtorek, 7 czerwca 2011

Psychosis.


Boję się, że kiedyś kompletnie stracę pamięć i nie będę wiedział jak się nazywam.
To mnie zaczyna irytować. 
I męczące jest przypominanie sobie rzeczy, które są...
jakby wymazane gumką z mojej przeszłości.
A zdarzyły się ledwo 2 dni temu.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Neverendingstory.

* * *
Sieję zniszczenie dnia dzisiejszego.
Rozpuszczam promienie, wysuszam wodę.
Odkażam skażone.
Przetłaczam Ci swoją krew.
Oddaję Ci swoje życie.
Pustosz jak robiłem to ja.
Zmniejsz ryzyko dzisiejszego dnia.
* * * 

niedziela, 5 czerwca 2011

Bloody Mary.


Jestem dumny z tego zdjęcia. <3
Zajebiste buty, zazdrościcie, conieeeee? Nie. lol

Bawię się nowym wiatrakiem.
JEST MOC.

Jako iż taka pusta notka to sobie możecie posłuchać ostatnio obczajonej, komercyjnej piosenki LG:


sobota, 4 czerwca 2011

Dead Slut.

Wasting time with my friend. <3
Cudowny dzień!
W sumie bolą mnie nogi, ale było warto. Taka praca może być codziennie. <3
Jestem z siebie dumny, żadnych pieniędzy na szlugi, żadnych pieniędzy na ubrania, żadnych pieniędzy na pierdółki!
Tylko szkicownik z małym chujem na środku pana.
:D
No kurwa, zajebisty jest ten rysunek, mimo, że widziałem go wiele razy jest w nim coś magicznego.

Chyba pierwszy raz czułem się tak odłączony od świata, jakbyśmy tylko my dwoje byli w nim zamknięci. 

Nie przejmowali się niczym i cieszyli się, że mamy siebie.
Nie straćmy tego.
Nigdy.

piątek, 3 czerwca 2011

Life/alive.

Dzisiejszy dzień można zaliczyć do tych 'udanych'.
Zastanawiające jest jak dużo musimy dla kogoś przekładać by ten poczuł się lepiej.
Powinniśmy doceniać to co mamy, ile czasu poświęcamy dla siebie wzajemnie, mieć poczucie wartości i na piedestale- szacunek.
Dzisiejszy dzień nauczył na pewno mnie doceniania wartości tego co mamy. Nie zamieniania tego na coś zupełnie innego i nie psucia wszystkiego bzdurą.

To taki mętlik, który jest układany przez każdego z nas.
Bezsensownie czasem przez nas jest tworzony.
Wtedy układamy wszystko od nowa.



































Muszę przyznać, to zdjęcie jest megakurwazajebiste, dążę do takiego ideału.

środa, 1 czerwca 2011

Blood.


No cóż. 
Krew mi spływała stróżkami. 
Myślałem, że zejdę ze strachu. 
Na szczęście mam długie dresy. <3

Spierdolił mi się telefon, ale chyba żyje. Włączył mi się i wyłączył i znowu włączył.
Aktualnie ma się dobrze, szkoda, że dopiero teraz, a nie o 7:10. 
Znowu nie wstałem do szkoły.
Jestem tępym chujem.

Jutro mam poprawiać matematykę. Nic nie umiem. 
Bycie tępym chujem jest moją życiową ambicją!

Właściwie chcę już wakacji.